Antydepresja czat.onet.pl

Boże..jak boli
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Antydepresja czat.onet.pl Strona Główna -> Uczucia, emocje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zabalee
Gość






PostWysłany: Pon 6:20, 17 Gru 2007    Temat postu: Boże..jak boli

Jak wybaczać? Jak wybaczyć sobie, wszystkie złe rzeczy, jakie się robi innym?
Jak liczyć na wybaczenie osoby, którą zraniło się w sposób najboleśniejszy z możliwych?

Historia, jakich wiele. Ale MOJA...dlatego tak ważna dla mnie.
Zaczęło się od nienawiści. Kiedyś, w innym miejscu i czasie, na jakimś forum. Od wzajemnych oskarżeń...złośliwości i dużej dawki wściekłości..że on/ona ośmieliło się przeciwstawić.
Zaczęło się od kłótni i wyzwisk na PW. Ale i od wzajemnej fascynacji drugą osobą. Fascynacji, która nieomalże z godziny na godzinę stawała sie silniejsza. Od olbrzymiej dozy nieufności..wzajemnej. Ale też od odkrywania swoich małych, niewinnych tajemnic. Wszystko powoli zaczęło przeradzać się w coś więcej, niż zwykła netowa znajomośc. Może w zalążek przyjaźni nawet..

Te godziny niepewności..myślenia o tym, co ona sobie o mnie pomyśli, gdy zacząłem po jakimś czasie opowiadać jej o sobie i swoim życiu. Te godziny..tęsknoty chyba, za czasem, kiedy znów wirtualna rozmowa przesłoni realny świat. Komuś, kto tego nie przeżył..nie da się wytłumaczyć, jak bardzo można przywiązać się do osoby, którą zna się tylko jako literki na ekranie monitora.

Potem przyszedł etap rozmów na GG. Krótki..bo prawie od razu zaczęliśmy rozmawiać przez telefon. Załatwiłem w jakiejś tam promocji darmowe godziny..i gadaliśmy. Godzinami.

Ale pamiętam pierwszy raz, gdy usłyszałem jej głos. Nie w telefonie..przesłąła mi krótkie nagranie. I..po raz pierwszy od niepamietnych czasów na dźwięk tego głosu przeszły mi ciarki po plecach. Jakbym miał..15 lat.
Z czasem zaczęłiśmy wyjawiać sobie wzajem takie rzeczy, o których nie powiedzielibyśmy najlepszemu przyjacielowi. Bo..staliśmy się najbliższymi przyjaciółmi..tak bardzo bliskimi, jak tylko jest to możliwe. Och..była tajemnicza..nie wiedziałem o niej wielu rzeczy..ale to jeszcze bardziej podsycało moją ciekawośc.

Byłem żonaty. Powiedziałem jej na początku. Twierdziłem, że nie byłem szczęśliwy..bo chyba tak było w istocie. Przez lata życia z żoną..przestało się nam układać..nie rozmawialiśmy wcale. Seksu zaś..udanego..nie było od początku mojego związku. Ale trwałem w nim..nie wiedząc, że można żyć inaczej. Jakbym sie poddał..jakby przestało mi na wszystkim zależeć. Nie mmiałem już marzeń. Zwykły kierat..praca..tv, komp, czasem nudny seks. Tylko w moim wnętrzu cos powoli się psuło. Pierwszy zawał dopadł mnie w wieku 39 lat. Oczywiście..lata palenia zrobiły swoje. Ale i stress..i chyba ten brak szczęścia. A nigdy w życiu nie układało mi się najlepiej...uczuciowo.

Potem przyszedł drugi..i szpital. Zwężenia tętnic, jedna zatkana na amen. Konieczna operacja.

Po 8 miesiącach kontaktów wyłacznie telefonicznych postanowiliśmy sie spotkać.
Hotel..całkowita ciemność - jej wymóg. Stukot szpilek o kamienna posadzkę..coraz bliżej drzwi, przy których drżałem jak liśc. Gdy weszła..miałem wrażenie, że coś wybuchło. Byłem spiety..ale pamiętam jej zapach. I niefortunne trącenie się nosami przy próbie pierwszego pocałunku. Zażenowanie..i śmiech. I jej zapach..tak intensywnie mocny, że wciąż go czuję.
Później..kilka najcudowniejszych nocy, jakie spędziłem w zyciu. I nie oznacza to seksu..na to musiałem jeszcze trochę poczekac..Po prostu była przy mnie..mogłem wreszcie dotknąć jej..chłonąć jej obecnośc wszystkimi zmysłami. To było nieziemskie uczucie. Nigdy przedtem nie czułem nic takiego..i już nigdy nie poczuję.

A w domu? To..było okropne. Ciągłe wrzaski żony, ciągłe nerwy. Zastraszanie mnie, że nic nie dostanę. Że zabierze mi i dom i dzieci. Wizyty policji. Czasem rękoczyny. Wolałbym o tym nigdy nie pamiętac...
A z drugiej strony jej strach, że może wszystko z mojej strony jest tylko grą..że może szukam kochanki. Że się nie rozwiodę..choć wiedziałem, że to zrobię.

Po kilku spotkaniach..z nią..dostałem wezwanie na operację. Szpitalny odór..mnóstwo umierających ludzi. I strach.
Dzwoniłem do mojej przyjaciółki..i płakałem jak dziecko. Ze strachu. Nie tylko przed śmiercią..a przed tym, że nie będę mógł być z nią. Że już nigdy może jej nie zobaczę..nie dotknę. Że nigdy nie zanurzę twarzy w jej włosach..że nie poczuję jedwabistej gładkości jej skóry..i jej żaru. Że skończą się rozmowy.
Nie byłem gotowy na śmierć. Chciałem żyć tak mocno, jak nigdy wcześniej.
Obudziłem się po dwóch dniach, z mostkiem rozpłatanym na odcinku 20 cm. Ból. Ciągły ból, którego nie łagodziły żadne środki..zresztą doprosić się o nie było cudem. Dwie nieprzespane noce..dwa dni błagania oddziałowej, żeby oddała mi telefon. Żebym tylko mógł zadzwonić.

Zadzwoniłem..słaby jak dziecko. Ale ona dzwoniła wcześniej..w trakcie operacji. Przeżywała to straszliwie mocno. Dzwoniła bez przerwy..zbywano ją..ale nie odpuszczała. Dowiedziała się że żyję..że jest ok, że operacja się udała.
Nie wytrzymałem długo w szpitalu. Po 3 dniach wyszedłem na własną prośbę. Po operacji serca..do domu, w którym nikt mi nie pomógł nawet wstać. Do "żony". Odebrał mnie kolega..
Pierwsze dni wstawałem z łóżka po pół godziny..tak bolało. Na szczęście po trzech dniach przyjechała moja matka. Ona pomagała mi wstać..ubrać się. Dawała mi jeść.
Po tygodniu od operacji pierwszy raz wsiadłem do samochodu. W gorsecie. Bolało jak cholera..ale to było nieważne. Pojechałem do niej..ponad 200 km. Bo jak mogłem nie jechać..? Czekała na mnie przecież.

Minął jakis czas. Rozwiodłem się dla niej. Gdy byłem całkiem pewny uczuć, jakie do niej czuję. Wyprowadziłem się z domu, wynajęliśmy domek. I niby wszystko powinno własnie wtedy zacząć się układać..ale stało się inaczej.
Ona..nie czuła się dobrze w obcym miejscu. Wśród obcych ludzi. Bez przyjaciół. Coraz częściej odsuwaliśmy się od siebie.
Mieszkaliśmy razem kilka miesięcy..ale było z tygodnia na tydzień gorzej. Woziłem ją do jej rodziców..czasem tam zostawała..ale widziałem, że usycha. I że nasza miłość...więdnie.
Nie wiedziałem co z tym zrobić..i ona chyba też nie. Któregoś dnia zacząłem pić. W pijackim widzie..po tygodniu, czy więcej picia na umór..wypędziłem ją. Kazałem jej wracać do domu. Wróciła...nie zabierając żadnej rzeczym jakie dostała ode mnie.

Ten pusty dom..bez jej śmiechu..przedmioty ustawiane jej ręką na półkach. Chciało mi się wyć.

Zadzwoniłem do byłej żony. Przyjęła mnie z ochotą. Może mnie kochała..ale nie dbałem o to. Nie chciałem być sam. I..dzieci. Tam były moje dzieci..za którymi tęskniłem do obłedu. Była..nie pozwalała mi ich zabierać..odwiedzałem je czasem tylko..na godzine czy dwie. A Z drugiej strony - moja przyjaciółka nie chciała, bym przesiadywał u byłej żony. Tak chyba się to wszystko zaczęło..między młotem a kowadłem. Bez możliwości wyboru.

Nie wytrzymałem. Zacząłem pisać..dzwonić. Błagać ją, żeby znów była ze mną..na jej warunkach. Tam, gdzie chce..i jak chce. Pojechałem. Błagałem. Zgodziła sie..a dla mnie to było, jakby otwarło sie niebo.
Zamieszkaliśmy w jej mieście. Ona znalazła dom. Była blisko rodziców..przyjaciół. Przeprowadziłem się..zabrałem swoje cztery zwierzaki..i było..cudownie.

Ale..sama powtarzała mi kiedyś - nic nie trwa wiecznie. Chyba..miała rację.

Zaczęło się niewinnie. Od wizyt jej kolegów - koleżanek nie ma. Fakt, jej najbliższy przyjaciel jest gejem..ale jego chłopak już nie i nie raz dawał jej do zrozumienia, czego chce. Inni jej znajomi..cóż. Twierdziła, że nie ma obaw..że to tyllko znajomi..przyjaciele..ale we mnie rósł bunt.
W międzyczasie straciłem pracę.Całkowicie. Miałem taką, że dojeżdzałem raz w tygodniu po towar. Ale..skończyło się. Przez dwa tygodnie jeździłem jakby nic się nie stało..wracałem bez towaru, twierdząc, że coś tam. Niczego nie podejrzewała. A ja..po operacji serca..i bez wykształcenia..gdzie miałem iść?
Nawet do łopaty sie nie nadawałem..i dalej nie nadaję.

Kulminacja nastąpiła w ostatnią naszą wspólną noc. Znów jej przyjaciele..picie. Znów puściły mi nerwy. Nachlałem się. Powiedziałem jej, że to koniec. Na drugi dzień..już na trzeźwo przytuliliśmy się do siebie..na pożegnanie. Powiedzieliśmy sobie nawzajem "kocham Cię" i każde z nas mówiło szczerze.

A potem..wyjechałem.
Co miałem zrobić..kraść? Wysłać ją do pracy? Płacę 1200 zł alimentów..jak mógłbym zapewnić jej środki do życia?
Zero oszczędności..jakiś lichy samochód tylko. Małe szanse na wygraną w sądzie z była żoną o dom. A jeśli nawet...to po ilu latach? Może znajdzie kogoś, kto o nią zadba. Chciałbym by była szczęśłiwa..chociaż na samą myśl o niej przy boku innego mężczyzny..coś mi się robi...


Kiedyś mówiła mi, że nie spotkam już takiej kobiety, jak ona. Nie musiała tego mówić. Ja to wiem.

Siedzę i płaczę..ja, czterdziestoletni chłop. Jestem z dziećmi..są szczęśliwe. Była żona zabiega o każde moje spojrzenie. łasi się jak pies..zapominając co mi robiła. A ja..nic do niej nie czuję.
I czuję, że moje zycie nie ma sensu i że już nigdy mieć go nie będzie. Wiem co mówię..szukałem jej 40 lat. Drugirj takiej nie znajdę nigdy.

Coraz częściej mam myśli samobójcze. Pewnie nic sobie nie zrobię...ale bez niej - nie ma dla mnie życia.
Dwa lata prawie..w tym rok razem.

A teraz...pustka.
Powrót do góry
murka4




Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:01, 03 Lut 2008    Temat postu:

....pozazdroscic....Wam obojgu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olo




Dołączył: 02 Sie 2007
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:07, 11 Lut 2008    Temat postu:

Znow..od kilkunastu dni zaczyna sie motanie..
Za bardzo Ja kocham..wciąż. Za bardzo mi jej brakuje. Za bardzo..myśle o niej.
Czas miał leczyć..a nie leczy. Tęsknię..z dnia na dzień coraz mocniej..do szaleństwa.

Każde miejsce przypomina mi ją..każdy wyjazd. Sklepy w okolicy..gdzie chodziliśmy razem. Samochód..z pustym miejscem obok mnie.

Nie umiem przestac o niej myśleć..nie potrafię
I nie chce przestać. Wolę..pamiętac..mimo że czasem chciałbym wyć.

Koncertowo spieprzyłem życie..a jak pojawiła się szansa na normalnośc..znów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
murka4




Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:38, 19 Lut 2008    Temat postu:

.......kiniuu......przytulam mocno

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lilith666




Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: granica z ukraina

PostWysłany: Śro 10:53, 20 Lut 2008    Temat postu: Ave

Pierwszy raz tak szczerze czytam o was....az wstyd sie przyznac bo troche juz z wami jestem...jestem mloda jeszcze...pewnie o wiele mlodsza od was...ale ja sie pogodzilam ze swoim zyciem i z tym ze bede sama...wiec i moze nie bede opowiadac tu swojej historii bo to juz przekreslone i nie nie moge ze wzgledu na prace.
jednakze pamietajcie o tym,ze mamy w zyciu takie chwile...ktore mowia..nigdy juz tak nie biedze...nigdy nie poznam takiej drugiej osoby...lecz to tylko zludzenie tak naprawde.kazda osoba jest wartosciowa i ma cos w sobie.choc moze my przestajemy nieraz to dostrzegac bo zycie sprawia ze ladujemy sie w nie z butami w reku i nie sznujemy bliskich....lub tez ktos nas porzuca i nie wiemy juz co robic...czujemy siezrownani z ziemia...to wszystko mija...wszystko przemija....

gdybym mogla zapomniec choc na chwile ze jestem tylko marjonetka w rekach losu...napisze do was jutro oddzielny post na temat moich przemyslen....sadze jednak ze powinniscie sie rozwijac sami dla siebie...milosc...milosc sama przyjdzie....nie trzeba o nia walczyc...a moze juz jest tylko my o tym zapomnielismy lub tego nie dostrzegamy....
na moim forum ktos zapytal mnie kiedys czy milosc to trucizna....dam wam to teg olinka...

wedlug was jak t ojest z miloscia? no linka dac nie moge bo mi mowia ze jestem piratem jak 3 postow nie napisalam..moze potem Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beti25




Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 23:51, 21 Lut 2008    Temat postu:

uczucia:zal Crying or Very sad wściekłość Evil or Very Mad zagubienie Question

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
okna




Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk

PostWysłany: Wto 10:32, 11 Mar 2008    Temat postu:

ból

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ani
Gość






PostWysłany: Czw 11:31, 13 Mar 2008    Temat postu: jesionka

nie dbam o moja jesionke..
ona jest moja
ja jestem jej
przypisani
przywiazani
bez niej mi lzej
zimniej?
Powrót do góry
duch_duch




Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:15, 14 Mar 2008    Temat postu:

Ja zostalem juz sam na tym swiecie.Wiem co czujesz olo-mam tak samo-ta pustka w mieszkaniu,zyciu sercu:(Coz mozna zrobic-tej pustki nie da sie juz nigdy zapelnic

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
murka4




Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:00, 14 Mar 2008    Temat postu:

.Paweł.......już umiesz to nazwac.......juz umiesz

.to malenki krok w przod


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
duch_duch




Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:05, 15 Mar 2008    Temat postu:

W tym co czuje nie jest wazne czy robie krok do przodu czy do tylu-moim zdaniem-nikt nie jest w stanie zapelnic miejsca po Zuzi i Agnieszce.To jest "Czarna dziura" w ktorej nawet najwieksza milosc do kogos innego przepadnie.Moze ja juz nie chce kochac-za bardzo boli:(

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
murka4




Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:42, 15 Mar 2008    Temat postu:

.jest baardzo ważne

....a wspomnienia pielęgnuj......to Twoje wspomnienia............tego nikt Ci nigdy nie zaabierze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
duch_duch




Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:45, 15 Mar 2008    Temat postu:

Dla mnie juz nic nie jest wazne.Wszystko co bylo cenne i najwazniejsze w moim zyciu to juz tylko wspomnienia:(

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beti25




Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 23:03, 15 Mar 2008    Temat postu:

wspomnienia....hmmm to cos dobrego i zlego
chcemy pamietac ale za tym idzie bol tesknoty...
wspomnieniem,czujesz zapach,dotyk,uscisk,pocalunek...itd
w pewnym momecie tesknisz za tym tak mocno ze popadasz
w rodzaj obledu....i jesli nie powstrzymasz tej tesknoty i nie uciekniesz
pozostajesz w obledzie szalenstwa przez ktore nikt nie dotrze...
wiem jak to boli................


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 4:33, 19 Mar 2008    Temat postu:

Boli mnie życie. Obija sie pomiędzy żebrami. Dawno opuściło już głowę. Tak bym chciała się rozpłynąć, zniknąć. Móc powiedzieć, że nie muszę być kimś, mogę być nikim i mam do tego prawo. I nikomu to oceniać. Goni mnie poczucie winy i syndrom męczęnnictwa. Wgniata w ziemie myśl, że to tak naprawdę od siebie nie można się uwolnić...
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Antydepresja czat.onet.pl Strona Główna -> Uczucia, emocje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Flower Power phpBB theme by Flowers Online.
Regulamin